Prawdopodobnie nie spełnią się nadzieje działaczy łódzkiego Widzewa. W przyszłym sezonie klub znowu będzie musiał radzić sobie przy dostępności małych środków.
W ten sposób szanse na nawiązanie walki z czołówką tabeli maleją.
Wszystko dokładnie opisał prezes klubu, Ryszard Andrzejczak na łamach Expressu Ilustrowanego.
- Mamy za dużo pieniędzy, żeby umrzeć i za mało, żeby o cokolwiek walczyć. Wygląda na to, że będziemy mieć do dyspozycji 400 tys. zł, a w najlepszym wypadku 500 tys. złotych. To aż o 300 tys. zł mniej niż mieliśmy w ubiegłym sezonie. O naszej sytuacji w przyszłym tygodniu chcemy powiadomić wiceprezydenta Łodzi. Nie liczymy jednak na dodatkowe pieniądze, bo pewnie i tak nie uda się ich znaleźć, ale zamierzamy powiadomić miasto o tym, że nasza drużyna będzie opierać się na młodych wychowankach i na sukcesy nie ma co liczyć. Chodzi nam o to, żeby przy podziale środków na nowy rok nikt nie był zaskoczony i odbierał nam ich z powodu słabszych wyników.